Każdy ma takie dni, kiedy marzy się tylko o jednym: wielkim kawałku gorącej, ciągnącej się pizzy. Ja też. Przez lata testowałam setki wariantów, od tych kupnych, które smakują jak tektura, po skomplikowane receptury z czeluści internetu. Aż w końcu, metodą prób i błędów, powstał on – idealny, niezawodny, absolutnie najlepszy przepis na pizzę z szynką i pieczarkami. To więcej niż jedzenie, to cały rytuał, który kończy się absolutną satysfakcją. Koniec z kompromisami. Czas na prawdziwą, domową ucztę.
Spis Treści
ToggleZapomnij o wszystkim, co wiesz o pizzy z sieciówek. Prawdziwa magia dzieje się w kuchni, gdzie masz pełną kontrolę nad każdym składnikiem. To właśnie tutaj klasyczne połączenie soczystej szynki i aromatycznych pieczarek osiąga zupełnie nowy poziom. Ten przepis to gwarancja smaku, który przywołuje najlepsze wspomnienia.
Nie ma tu miejsca na sztuczne wzmacniacze ani mrożone komponenty. Jest za to pasja, serce i odrobina wiedzy, którą zaraz się z Tobą podzielę. Stworzymy razem coś, co nie jest tylko daniem, ale wręcz doświadczeniem. Gwarantuję, że po spróbowaniu już nigdy nie sięgniesz po telefon, by zamówić gotowca. Ta pizza stanie się twoją ulubioną.
Ciasto. To fundament, alfa i omega każdej pizzy. Jeśli ciasto jest złe, cała reszta nie ma znaczenia. Może być na nim najdroższa szynka i najrzadsze trufle, a i tak całość wyląduje w koszu. Ale bez obaw, razem przejdziemy przez ten proces. To łatwiejsze, niż myślisz.
Sekret tkwi w prostocie i jakości. Nie potrzebujesz niczego wymyślnego. Zastanawiasz się, jaka mąka będzie najlepsza? Zdecydowanie typ „00”. Jest drobno zmielona, co daje ciastu niesamowitą elastyczność i lekkość. Jeśli jej nie masz, zwykła mąka pszenna tortowa (typ 450) też da radę, ale efekt „00” jest nie do podrobienia.
Poza tym potrzebujesz tylko kilku rzeczy: ciepłej wody (nie gorącej!), świeżych drożdży (lub suchych, jeśli wolisz), szczypty cukru do aktywacji drożdży, odrobiny soli dla smaku i dobrej jakości oliwy z oliwek. Tylko tyle i aż tyle. W tych proporcjach kryje się cała filozofia tego przepisu.
To jest ten moment, kiedy brudzimy sobie ręce. I dobrze! Wyrabianie ciasta to terapia. Najpierw robimy rozczyn: drożdże kruszymy do miseczki, dodajemy cukier, zalewamy połową ciepłej wody i mieszamy. Odstawiamy na 10-15 minut, aż zacznie „pracować”. To znak, że drożdże żyją.
Do dużej miski wsypujemy mąkę, sól, dodajemy wyrośnięty rozczyn, resztę wody i oliwę. I teraz najlepsze – wyrabiamy. Ręcznie, przez około 10 minut, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Ma odchodzić od dłoni. To klucz do puszystego ciasta. Uformuj kulę, włóż do miski, przykryj ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na minimum godzinę. Musi podwoić objętość.
Ten proces jest prosty, ale wymaga cierpliwości. Bez pośpiechu. To właśnie ten etap decyduje o finalnym efekcie, więc nie idź na skróty. Perfekcja wymaga czasu.
Gdy ciasto rośnie, mamy czas na przygotowanie tego, co znajdzie się na wierzchu. A tu też liczy się jakość i smak. Bo nawet najlepsze ciasto nie obroni się samo.
Zapomnij o gotowym koncentracie czy ketchupie, to zbrodnia na pizzy. Najlepszy sos zrobisz w pięć minut. Potrzebujesz puszki dobrych pomidorów pelati (całych, bez skórki), ząbka czosnku, kilku listków świeżej bazylii, szczypty soli, pieprzu i odrobiny oliwy. Wszystko razem blendujesz na gładką masę.
I tyle. Serio. Nie gotuj go! Surowy sos zachowuje świeżość i pełnię smaku pomidorów, która idealnie komponuje się podczas pieczenia. To jest ten mały sekret, który odmienia całe danie. Czasem, dla podkręcenia smaku, dodaję szczyptę suszonego oregano. Prosto i genialnie.
Szynka – wybierz swoją ulubioną. Ja preferuję klasyczną, gotowaną, pokrojoną w nieco grubsze paski.
A pieczarki? Tutaj jest szkoła dyskusji. Jedni rzucają surowe, inni podsmażają. Ja? Zawsze, ale to zawsze, podsmażam je na maśle z odrobiną soli i pieprzu. Surowe pieczarki puszczają na pizzy mnóstwo wody, tworząc nieapetyczną kałużę i rozmaczając ciasto. Trauma. Dlatego ten krok jest dla mnie kluczowy.
Pokrój je w plasterki, wrzuć na rozgrzaną patelnię i poczekaj, aż odparuje z nich cała woda i lekko się zarumienią. Dopiero wtedy są gotowe. A ser? Oczywiście mozzarella, najlepiej starta z całej kuli, a nie ta gotowa, wiórkowa, która bywa gumowata. Dbałość o takie detale definiuje doskonałą pizzę.
Chociaż klasyka jest najlepsza, czasem lubię poeksperymentować. Co jeszcze pasuje do szynki i pieczarek? Cebula, pokrojona w cieniutkie piórka, lekko się skarmelizuje w piecu. Czarne oliwki dodadzą słonego, śródziemnomorskiego akcentu. A dla pikanterii? Kilka plasterków papryczki jalapeño. Pamiętaj jednak, by nie przesadzić. Zbyt wiele składników przytłoczy smak i obciąży ciasto. Ten przepis to świetna baza, którą możesz delikatnie modyfikować.
Ciasto wyrosło, dodatki czekają. Czas na wielki finał, czyli połączenie wszystkiego w całość i wstawienie do piekarnika. Kilka prostych zasad i sukces murowany.
Proszę, nie używaj wałka. Wałek wyciska z ciasta całe powietrze, które tak pieczołowicie w nim budowaliśmy podczas wyrastania. Najlepiej rozciągać ciasto dłońmi na blacie posypanym mąką. Zaczynaj od środka, delikatnie naciskając palcami i rozpychając ciasto na boki, pozostawiając grubszy brzeg. To dzięki temu brzegi będą puszyste i wyrośnięte, a pizza zyska na autentyczności.
Tak, kolejność nakładania składników ma znaczenie. Zawsze. Najpierw cienka warstwa sosu pomidorowego, omijając brzegi. Potem mozzarella – nie za dużo, żeby nie „utopić” reszty. Następnie szynka i na końcu nasze idealnie przygotowane pieczarki. Taka sekwencja zapewnia, że każdy składnik upiecze się równomiernie. Proste, a jakie ważne.
Klucz do sukcesu. Piekarnik musi być rozgrzany do absolutnego maksimum. U mnie to 250°C, z włączoną funkcją termoobiegu i grzaniem od dołu. Jeśli masz kamień do pizzy, to jesteś w domu – rozgrzej go razem z piekarnikiem. To on da ci ten wymarzony, chrupiący spód. To najważniejsza część całego procesu.
Pizzę wrzucamy na rozgrzany kamień (lub blachę) i pieczemy. Ile? Krótko! Zazwyczaj 7-10 minut, aż ser się rozpuści i zacznie bulgotać, a brzegi będą złociste. Najwyższa możliwa temperatura to sekret chrupiącego spodu i soczystych składników. To cała tajemnica!
Przez lata popełniłam każdy możliwy błąd. Ucz się na moich, a nie na swoich. Oto kilka trików, które wyniosą Twoją pizzę na wyższy poziom.
Chcesz, żeby brzegi były nie tylko wyrośnięte, ale też idealnie chrupiące i złociste? Zanim włożysz pizzę do pieca, posmaruj je delikatnie oliwą z oliwek za pomocą pędzelka. Ten prosty zabieg czyni cuda i jest to chyba najlepsza porada, jaką mogę dać. Dziękuję, nie ma za co. Ten detal sprawia, że pizza wygląda i smakuje jak z profesjonalnej pizzerii.
No dobrze, a co, jeśli drożdże Cię przerażają albo po prostu nie masz czasu na wyrastanie? Spokojnie, istnieją alternatywy. Czasem, w akcie desperacji, sama korzystam ze sposobu na szybką pizzę bez drożdży. Z kolei dla tych, którzy marzą o autentycznym, włoskim placku, kluczowe będzie opanowanie techniki na idealnie cienkie ciasto. To dowód na to, że świat pizzy jest niezwykle bogaty i każdy znajdzie coś dla siebie.
I oto jest. Dymiąca, pachnąca, idealna. Wyjęta prosto z pieca, gotowa, by sprawić Ci radość. Cały sekret pysznej pizzy tkwi w sercu, które wkładasz w jej przygotowanie. Mam nadzieję, że ten przepis na stałe zagości w Twoim domu i stanie się pretekstem do wielu wspaniałych, wspólnych posiłków. Smacznego!
Copyright 2025. All rights reserved powered by dlaurody.eu