Jak Uzyskać Licencję Transportu Drogowego w Polsce

Jak Uzyskać Licencję Transportu Drogowego w Polsce: Kompletny Przewodnik

Licencja Transportu Drogowego w Polsce: Moja Droga przez Mękę (i jak Ty możesz ją przejść łatwiej)

Moja droga przez mękę, czyli po co komu ta licencja?

Pamiętam jak dziś ten moment, kiedy wpadłem na pomysł własnej firmy transportowej. Wizja wolności, bycia sobie szefem, no i oczywiście niezłych pieniędzy. Szybko jednak zderzyłem się z murem biurokracji, a na jego szczycie widniał wielki, groźny napis: licencja transportu drogowego. Bez tego papierka całe moje marzenie, o którym myślałem przygotowując biznesplan dla startupu, mogło legnąć w gruzach, a ja mogłem narazić się na gigantyczne kary. To nie jest kolejny suchy poradnik pisany przez urzędnika. To opowieść o tym, jak przebrnąłem przez ten proces, pełen potu, nerwów i hektolitrów kawy. Podzielę się z Tobą wszystkim, co wiem, żeby Twoja droga do uzyskania uprawnień była choć trochę prostsza i mniej wyboista niż moja.

Zacznijmy od początku: Po co komu ta cała licencja?

Czym tak naprawdę jest ta cała licencja transportu drogowego? Najprościej mówiąc, to oficjalne pozwolenie od państwa, że możesz zarobkowo wozić towary albo ludzi. Taki twój dowód osobisty w branży, potwierdzenie, że jesteś poważnym graczem, a nie jakimś amatorem z pordzewiałego busa. Bez tego dokumentu, w oczach prawa, działasz na czarno. To fundament, bez którego cała konstrukcja firmy transportowej się zawali. Kiedy zaczynałem i opowiadałem znajomym, jak założyć działalność gospodarczą, wielu pukało się w czoło, słysząc o tych wszystkich wymogach.

To nie jest jakiś tam wymysł urzędników dla utrudnienia życia, chociaż czasem miałem takie wrażenie. Chodzi o bezpieczeństwo na drogach, o to, żeby w branży panowały jakieś zasady i uczciwa konkurencja. Pamiętam, jak na początku kusiło mnie, żeby wziąć jedno małe zlecenie „na próbę”, jeszcze bez papierów. Ale strach przed kontrolą i konsekwencjami był po prostu zbyt duży. Ta licencja to twoja tarcza.

Krajówka czy międzynarodówka? Jaką drogę wybrać?

Na początku stałem przed poważnym dylematem: czy skupić się tylko na Polsce, czy od razu atakować Europę? Od tego zależało, o jaką licencję będę się starać. Licencja na krajowy transport drogowy wydawała się prostsza na start, mniej formalności, mniejsze wymagania. Ale ambicje kazały patrzeć dalej, na licencję wspólnotową, czyli międzynarodową. To jest dopiero bilet do wielkiego świata transportu, naprawdę. To dwie różne bajki, które wymagają innego podejścia. Zanim zdecydujesz, poczytaj, jak wybrać najlepszą firmę transportową międzynarodową, żeby zobaczyć, z czym to się je.

Są jeszcze specjalne papiery, jak na przykład na wożenie odpadów czy materiałów niebezpiecznych (ADR). I ważne, żebyś odróżnił dwie rzeczy, bo ja na początku myliłem: jest zezwolenie na wykonywanie zawodu przewoźnika i jest sama licencja transportu drogowego. To pierwsze to jakby ogólna zgoda, że nadajesz się do tej roboty, że spełniasz podstawowe warunki. To drugie to już konkretne uprawnienie na przewozy. Potrzebujesz i tego i tego.

Góra papierów, czyli co musisz mieć, żeby w ogóle zacząć

I tu zaczyna się prawdziwa jazda. Papierkowa robota, która potrafi zniechęcić największego twardziela. Wymagania do licencji transportu drogowego są naprawdę konkretne i nikt ci nie odpuści.

Po pierwsze, kasa. Musisz udowodnić, że nie startujesz z pustymi kieszeniami. Potrzebujesz zabezpieczenia finansowego w wysokości 9000 euro na pierwszy samochód i 5000 na każdy następny. Pamiętam, jak biegałem do banku po gwarancję, a księgowa przygotowywała mi roczne sprawozdania. Stres. Czasem jedynym wyjściem jest szybka pożyczka dla firmy, żeby spiąć budżet.

Po drugie, musisz mieć łeb na karku, a konkretnie Certyfikat Kompetencji Zawodowych (CKZ). To taki dyplom dla szefa transportu. Ja musiałem zdawać egzamin na licencję transportu drogowego w Instytucie Transportu Samochodowego i powiem wam, łatwo nie było. Uczyć się trzeba było sporo, naprawdę sporo.

Po trzecie, czysta kartoteka. Musisz być aniołkiem, bez wyroków za poważne przestępstwa skarbowe czy umyślne. Dotyczy to i ciebie, i osoby, która oficjalnie zarządza transportem w twojej firmie. Dalej, musisz mieć gdzie trzymać te swoje ciężarówki. Baza eksploatacyjna to nie może być parking pod blokiem. To musi być realne miejsce, z zapleczem. Ciekawostka, możliwa jest licencja transportu drogowego bez własnej floty, wystarczy że udowodnisz, że masz dostęp do aut, na przykład w leasingu. No i na koniec, same pojazdy muszą być w porządku, ze wszystkimi badaniami i papierami. Warto też znać zasady rozliczania, np. ryczałt samochodowy, bo to też część prowadzenia firmy.

Krok po kroku przez urzędniczy tor przeszkód

Gdy już myślałem, że mam wszystkie te dokumenty – a uwierzcie, była tego cała, gruba teczka – przyszła pora na złożenie wniosku. To, jak uzyskać licencję transportu drogowego, to jedno, ale gdzie to złożyć, to drugie. Ja musiałem uderzać do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD) w Warszawie, bo celowałem w trasy międzynarodowe. W przypadku licencji tylko na Polskę, sprawy załatwia się w starostwie.

Wniosek wysłałem i… czekałem. Te 30 dni, które mają na odpowiedź, ciągnęły się w nieskończoność. Każdy telefon z nieznanego numeru przyprawiał mnie o zawał serca. Myślałem, że zaraz zadzwonią, że czegoś brakuje, że coś źle wypełniłem. Na szczęście wszystko poszło gładko, ale wiem od kolegów z branży, że często trzeba coś dosyłać i wyjaśniać. Dlatego rada ode mnie: sprawdź wszystko trzy razy, zanim zaniesiesz do urzędu. Każdy błąd to kolejne tygodnie czekania, a czas to pieniądz. Posiadanie licencji transportu drogowego jest po prostu kluczowe dla startu.

Ile to wszystko kosztuje? Przygotuj portfel

No dobrze, a ile to wszystko kosztuje? Lepiej usiądź. Koszt licencji transportu drogowego krajowego czy międzynarodowego to nie jest jednorazowy wydatek, to cały zestaw opłat, które sumują się w całkiem pokaźną kwotę. Najpierw płacisz za egzamin na certyfikat w Instytucie Transportu Samochodowego (kilkaset złotych), potem opłata za wydanie zezwolenia na wykonywanie zawodu przewoźnika, potem opłata za samą licencję (zależna od tego, na ile lat ją bierzesz), a do tego jeszcze opłaty za każdy wypis dla każdego auta. To się sumuje do kilku tysięcy złotych na start. Ja sam byłem zaskoczony, ile drobnych opłat się nazbierało. A to jeszcze nie koniec. Dochodzą koszty doradztwa, jakiegoś szkolenia, potężne ubezpieczenia… Zakładając jednoosobową działalność gospodarczą, trzeba mieć naprawdę solidny budżet. Warto rozejrzeć się za dotacjami na rozpoczęcie działalności, bo każda złotówka się liczy.

Zdobyłeś licencję? To nie koniec, pilnuj terminów!

Dobra, masz już ten upragniony dokument w ręku. Myślisz, że to koniec? Nic z tych rzeczy. Licencja transportu drogowego ma datę ważności. Moja jest na 10 lat, ale można brać na krócej lub nawet na 50 lat. I musisz pilnować tej daty jak oka w głowie, wpisać sobie w kalendarz na czerwono.

Bo procedura odnowienia licencji transportu drogowego jest prawie taka sama, jak zdobywanie jej za pierwszym razem. Znowu papiery, znowu dowody na kasę i dobrą reputację. Spóźnisz się jeden dzień i… twoja licencja wygasa. A wtedy jesteś w punkcie wyjścia, z firmą, która nie może legalnie jeździć. Znam gościa, co przegapił termin o tydzień i miał potem dwa miesiące przestoju i nerwów, zanim dostał nową. Nie bądź jak on. Pilnuj tego, bo bez ważnej licencji transportu drogowego nie istniejesz.

Co grozi za jazdę na lewo? Lepiej nie wiedzieć, ale powiem

A co, jeśli ktoś wpadnie na genialny pomysł, żeby jeździć bez licencji? Albo na nieważnej? To jest proszenie się o kłopoty. I to takie z najwyższej półki finansowej. Kara za brak licencji transportu drogowego to nie jest mandat za parkowanie. To kwoty rzędu 12 000 złotych za jedną kontrolę. Wyobraź sobie ten stres, że zatrzymuje cię ITD, a ty nie masz papierów. Koniec jazdy. Laweta, mandat, a firma trafia na czarną listę. To może być gwóźdź do trumny dla małego przedsiębiorcy. A do tego dochodzi cofnięcie uprawnień, problemy z ubezpieczeniem w razie wypadku. Po prostu dramat. Nie warto ryzykować, bo oszczędność jest pozorna, a straty mogą być niewyobrażalne. Ta licencja transportu drogowego to twoja polisa ubezpieczeniowa na spokojne prowadzenie biznesu. Przepisy, zwłaszcza te unijne, są bezwzględne, o czym można poczytać na stronach Eur-Lex.

Czy było warto? Moje ostatnie rady dla Ciebie

Przejście przez cały ten proces zdobywania licencji to była dla mnie prawdziwa szkoła życia. Nauczyłem się cierpliwości, skrupulatności i tego, że z urzędami się nie wygra. Czy było warto? Zdecydowanie tak. Dziś moja mała firma jeździ legalnie po całej Europie, a ja śpię spokojnie, nie bojąc się każdej kontroli na drodze. Legalna działalność buduje zaufanie klientów i otwiera drzwi do większych, poważniejszych kontraktów.

Dlatego moja rada jest prosta: przygotuj się dobrze, zbierz wszystkie papiery i działaj zgodnie z prawem. Branża transportowa jest wymagająca, zmienia się, ale daje ogromne możliwości. A posiadanie ważnej licencji transportu drogowego to absolutna podstawa, żeby w ogóle myśleć o sukcesie. Powodzenia na twojej drodze!