Zawsze, gdy wracam do „Lalki” Bolesława Prusa, do Stanisława Wokulskiego, tej postaci tak niebywale ludzkiej, ale i skomplikowanej, zadaję sobie to samo pytanie: ile lat miał Wokulski? To pytanie wydaje się proste, a jednak kryje w sobie sedno jego dramatu. Przecież to nie jest tylko sucha data, to cała opowieść o życiu, o pomyłkach i marzeniach, które kształtowały człowieka. Prus, jako mistrz realizmu, nie podrzuca nam gotowych rozwiązań. Nie ma tu precyzyjnej daty urodzenia Wokulskiego, żadnej, która rozwiałaby wszelkie wątpliwości, ale właśnie to daje nam pole do prawdziwej detektywistycznej zabawy. Możemy sami poskładać te strzępki informacji, by spróbować oszacować, ile lat Wokulski miał w tych kluczowych, wręcz przełomowych momentach, które naznaczyły jego istnienie. Ten artykuł to moja próba zanurzenia się w te domysły. Chcę przyjrzeć się temu, jak wiek Wokulskiego – od jego powrotu z Bułgarii, aż po to zagadkowe zniknięcie, które do dziś budzi tyle emocji – wpłynął na każdą jego decyzję. Czy to było porywcze, romantyczne uniesienie, czy może chłodna, biznesowa kalkulacja? A może jedno i drugie, splecione w niebezpieczną mieszankę, typową dla tego konkretnego wieku Wokulskiego? Właśnie to, w jakim okresie życia znalazł się nasz bohater, pozwala mi, jako czytelnikowi, zobaczyć go na nowo. Zrozumieć jego wewnętrzne konflikty, tę szaleńczą walkę o miłość, o uznanie w społeczeństwie, i wreszcie – to paraliżujące poczucie samotności, które, szczerze mówiąc, dla mnie stanowi najbardziej tragiczny element jego wieku Wokulskiego. Zbadanie wieku Wokulskiego jest więc kluczem. Każdy, kto analizuje Lalkę, musi wziąć pod uwagę właśnie wiek Wokulskiego.
Spis Treści
ToggleZanim jednak zanurkujemy w to, ile lat miał Stanisław Wokulski, i zaczniemy liczyć, ile wiosen już przeżył, musimy, po prostu musimy, zastanowić się nad tym, kim właściwie był ten człowiek. Dla mnie, Wokulski to nie tylko bohater literacki, to istny tygiel sprzeczności. Pozytywista w sercu, z tym swoim pędem do pracy u podstaw, do samorozwoju, ale pod skórą? Och, tam biło serce romantyka, który nie potrafił, po prostu nie mógł, wyzwolić się z tych szponów miłosnej obsesji. I to jest tak znajome, prawda? Ten konflikt serca z rozumem… Przed tym, co widzimy w powieści, jego życie było już usłane dramatem. Każde z tych wydarzeń, jak rzeźbiarz, kształtowało jego dojrzałą, choć poranioną, psychikę. I właśnie dlatego jego wiek Wokulskiego staje się nie tylko cyfrą, ale czymś w rodzaju życiowego testamentu, klucza do jego tożsamości. Pomyślcie tylko – młodość, która upłynęła na tytanicznej pracy, na głodzie nauki, mimo warunków, o jakich my dziś możemy tylko pomarzyć. A potem Powstanie Styczniowe – to przecież narodowa trauma, cios w samo serce. I Syberia! W moich wyobrażeniach widzę go tam, zmarzniętego, samotnego, ale z iskrą w oczach, która nie pozwalała mu się poddać. Te wszystkie chwile, przeżyte w młodości, we wczesnej dorosłości, zahartowały go. Uczyniły z niego tego przedsiębiorcę, tego niezwykle zdeterminowanego, wręcz upartego faceta. Ale jednocześnie, i to jest ten ból, naznaczyły go piętnem samotności i głębokiego rozczarowania. To właśnie ten niewidzialny bagaż, który lata budowały i który złożył się na jego wiek Wokulskiego, w momencie kiedy rozpoczyna się właściwa akcja, tak mocno determinuje to, jak on patrzy na świat. Właśnie ten wiek Wokulskiego. Ten cynizm wobec salonowego życia, ta gorycz, ale i ta intensywna, aż do bólu naiwna miłość do Izabeli Łęckiej. To wszystko jest konsekwencją jego lat. Zatem, te lata jego życia, to nie tylko jakaś sucha chronologia; to przede wszystkim lustro, w którym odbija się jego niesłychanie skomplikowana osobowość. Chcesz zagłębić się bardziej w kontekst? Koniecznie zajrzyj na Wikipedia.
Powieść „Lalka” rzuca nas prosto w wir wydarzeń – Stanisław Wokulski, świeżo po powrocie z Bułgarii, gdzie z wojennych spekulacji wycisnął fortunę, wraca do Warszawy. To właśnie ten moment, to symboliczne otwarcie, jest dla nas kluczem. I tu zawsze pojawia się to dręczące pytanie: ile lat miał Wokulski na początku Lalki? Prus, z całą swoją literacką wiernością realizmowi, nie rzuca nam na tacy dokładnej daty urodzenia Wokulskiego. Nie mówi: „Urodził się w X roku, więc miał Y lat”. I całe szczęście! Bo to nas, czytelników, zmusza do myślenia, do składania puzzli. Ale, drodzy, na podstawie tych wszystkich okruchów informacji – jego studiów, tego nieszczęsnego udziału w Powstaniu Styczniowym (pamiętajmy, to rok 1863, a akcja powieści to gdzieś tak 1878-1879!), tych lat zesłania na Syberii, no i jego już ugruntowanej, naprawdę prężnej kariery handlowej – badacze są zgodni. Prawie że jednogłośnie wskazują, że wiek Wokulskiego w tym momencie, na początku akcji, mieści się gdzieś między 38 a 42 rokiem życia. Tak, tak, najczęściej mówimy o symbolicznej czterdziestce. Ten wiek Wokulskiego to wiek dojrzały, prawda? Ale i taki, który niesie ze sobą ogromny bagaż doświadczeń – tych dobrych, i tych, co bolą. Mimo finansowego triumfu, Wokulski jawi się nam jako postać znużona, trochę obojętna na świat. I właśnie ten kontrast – między jego zmęczeniem a nagłym, wręcz szalonym, porywem miłosnym do Izabeli Łęckiej – jest tak cholernie dramatyczny. Ta jego dojrzałość, którą wielu interpretuje jako kryzys wieku średniego, tylko potęguje tragizm jego sytuacji. Przecież to wbrew rozsądkowi, wbrew całemu życiowemu doświadczeniu, że rzuca się w wir uczucia, które od początku wygląda na zgubę. A społeczne oczekiwania? Ach, w tamtych czasach, w tym wieku Wokulskiego, oczekiwano stabilizacji, stateczności. A on? On idzie pod prąd, co czyni jego obsesję jeszcze bardziej odstającą od wszelkich norm. Ten konkretny wiek Wokulskiego nadał ton całej jego walce. Zatem, zrozumieć, w jakim wieku Wokulski wracał do Warszawy, to podstawa. Bez tego, analiza jego psychiki, tych wszystkich motywacji, byłaby po prostu niepełna.
Moment, w którym Stanisław Wokulski, ten nasz utytułowany kupiec, staje oko w oko z Izabelą Łęcką, to prawdziwy punkt zwrotny. Następuje to niedługo po jego powrocie z Bułgarii, kiedy to pieniądze zaczęły mu się sypać drzwiami i oknami. Izabela. Ach, Izabela! Ona, ten platoniczny ideał, a zarazem obsesja, stała się dla niego kołem napędowym, ale, co tu dużo mówić, też nieuchronnym początkiem jego osobistej tragedii. Zastanawiacie się, ile lat miał Wokulski, gdy poznał Izabelę Łęcką? Cóż, jego wiek Wokulskiego w tym fatalnym momencie, kiedy miłość rozkwitała jak jadowity kwiat, wciąż oscyluje wokół tej magicznej czterdziestki. Czyli ten sam przedział, co na początku powieści. Ona? Ona jest znacznie, znacznie młodsza. Niedojrzała w kwestiach prawdziwych, głębokich uczuć, choć, niestety, aż nazbyt cynicznie obeznana z salonowymi gierkami i manipulacjami. Ta przepaść, ta wyraźna dysproporcja wieku między nim, dojrzałym, doświadczonym przez życie, wręcz utwardzonym kupcem, a nią, młodszą, eteryczną, ale jakże wyrachowaną arystokratką, to klucz do zrozumienia ich relacji. Ile razy widziałam takie sytuacje w życiu? Ta różnica lat tylko potęguje wzajemne niezrozumienie, prawda? Wokulski pragnie głębi, prawdy, autentyczności. A Izabela? Ona widzi fasady, tytuły, status. Właśnie wiek Wokulskiego sprawia, że jego uczucie nabiera takiego, hmm, dziwnego posmaku. Jest intensywne, rozpaczliwe, jakby chciał nadrobić stracone lata, niespełnione pragnienia młodości. Bo przecież wiek Wokulskiego to nie tylko cyfra, to suma niespełnionych marzeń. Jakże inaczej interpretować ten wiek Wokulskiego? To miłość dojrzałego mężczyzny, który, mimo całego swojego bagażu doświadczeń i zdrowego rozsądku, pozwala się porwać iluzji. I to jest właśnie to, co czyni jego upadek tak bolesnym, tak symbolicznie mocnym. Pomyśleć tylko – poświęcić cały swój majątek, całą pozycję, dla uczucia, które od samego początku śmierdzi porażką. W kontekście jego wieku, ta decyzja nabiera jeszcze bardziej tragicznego, wręcz absurdalnego wymiaru. Zrozumienie, ile lat miał Wokulski w tym decydującym momencie, to po prostu mus. To klucz do rozwikłania jego psychiki, do tych wszystkich, często niezrozumiałych, motywacji.
Akcja „Lalki” to jak emocjonalna burza, która przetacza się przez życie Stanisława Wokulskiego. Krótko, ale intensywnie. On w tym czasie doświadcza zarówno niewyobrażalnych szczytów, jak i bolesnych, głębokich załamań. Jego wiek Wokulskiego? Stabilny. Ciągle koło czterdziestki. Ale to świadczy o szalonej intensywności tych wydarzeń! Cały dramat rozgrywa się na przestrzeni zaledwie półtora, może dwóch lat. Kiedy zabiegał o względy tej chimerycznej Izabeli, kiedy rozkręcał interesy, Wokulski był w pełni sił. Ja to sobie wyobrażam jako człowieka, który mógłby góry przenosić. Niewiarygodny wysiłek, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. To jest ten czas, kiedy odnosi największe sukcesy finansowe i społeczne – staje się magnatem handlu, właścicielem imperium sklepów, uczestniczy w międzynarodowych transakcjach, zagląda do salonów arystokracji. Ten dojrzały wiek Wokulskiego pozwalał mu na strategiczne myślenie, na budowanie sieci kontaktów, na wykorzystywanie całego tego życiowego doświadczenia w biznesie. Pamiętam, jak czytałem o jego podróży do Paryża – tam przecież jego racjonalizm mieszał się z takimi irracjonalnymi porywami, z tymi nadziejami. Ale im bardziej narastało rozczarowanie miłosne, im więcej było tych upokorzeń ze strony Izabeli i jej bezdusznego otoczenia, im głębszy stawał się ten wewnętrzny kryzys, tym bardziej ten sam okres życia, choć wciąż naznaczony dojrzałością, stawał się synonimem psychicznego ciężaru. Ten wiek Wokulskiego to czas niewyobrażalnego stresu. Jak wiele Wokulski musiał znieść, właśnie w tym wieku Wokulskiego? To przecież doprowadziło go do totalnego załamania nerwowego, do tej przerażającej próby samobójczej i, w końcu, do tego tajemniczego odejścia ze sceny publicznej. Zrozumienie, ile lat miał bohater w tych dramatycznych momentach, podkreśla to, co dla mnie jest najbardziej wstrząsające – tragiczny paradoks jego życia. Dojrzały, doświadczony, a jednak pozwolił, by jego racjonalizm został zmiażdżony przez romantyczną obsesję. I to doprowadziło go do totalnej ruiny. Jeśli chcecie sami poczuć ten ciężar, koniecznie zajrzyjcie na Wolne Lektury i przeczytajcie „Lalkę” od deski do deski.
No i dochodzimy do samego końca, do tych ostatnich, bolesnych rozdziałów „Lalki”. I co nam zostaje? Fundamentalne pytanie. Co stało się ze Stanisławem Wokulskim? I jaki był jego wiek Wokulskiego, kiedy zniknął nam sprzed oczu? To jest ta otchłań, która do dziś nie daje spokoju! Cała ta intensywna akcja powieści, którą przeżyliśmy razem z nim, to zaledwie półtora, góra dwa lata. Jeśli, tak jak przypuszczamy, miał na początku około czterdziestki, to w momencie, gdy rozpłynął się w powietrzu – czy to domniemana śmierć w ruinach zamku, czy wyjazd gdzieś daleko za granicę, a może zupełnie nowe życie pod inną tożsamością, co zresztą jest tematem niekończących się dyskusji wśród moich znajomych, kiedy rozmawiamy o „Lalce” – jego przybliżony wiek Wokulskiego na końcu Lalki to jakieś 42 lata. Czterdzieści dwa lata! To przecież wiek w pełni dojrzały, daleko mu do starości. A jednak, symbolizuje całkowite zmęczenie życiem. Utratę wszystkich, ale to wszystkich, nadziei na dalsze spełnienie. Całkowite wyczerpanie tą cholerną walką o miłość i, co równie ważne, o ten przeklęty status społeczny. Ten wiek Wokulskiego jest świadectwem upadku. Brak dokładnej daty urodzenia Wokulskiego i to, że Prus nie dał nam jasnego zakończenia, uniemożliwiają precyzyjne określenie jego wieku na końcu „Lalki”. Ale czy to ważne? Wszystkie sygnały, te drobne wskazówki w tekście, ten cały kontekst krzyczą, że mamy do czynienia z osobą kompletnie wyczerpaną. Jego wiek średni stał się dla niego czasem totalnego rozczarowania, i to właśnie czyni jego los tak poruszającym, tak dojmującym. Zrozumienie, jaki jest wiek Wokulskiego na końcu Lalki, to bilans całego życia. Niezależnie od tego, jak sobie to finalnie zinterpretujemy, wiek bohatera Lalki w tym punkcie to kwintesencja jego wewnętrznego dramatu. A jego odejście? To dla mnie symboliczny zmierzch, koniec pewnego typu romantyka, który nie mógł odnaleźć się w tych twardych, pozytywistycznych realiach.
Więc, po co nam właściwie to całe grzebanie w tym, ile lat miał Stanisław Wokulski? Ano, dlatego, że to jest absolutnie, podkreślam – absolutnie – kluczowe! Bez zrozumienia tego, ile wiosen miał na karku, nie pojmiemy w pełni tej ikonicznej postaci. Jego wiek Wokulskiego, ta cholerna czterdziestka, staje się doskonałym tłem dla zderzenia dojrzałości, twardego pragmatyzmu i bogatego życiowego doświadczenia z tym głęboko ukrytym, młodzieńczym idealizmem. Z naiwnością w miłości do Łęckiej, która, powiedzmy sobie szczerze, była jego zgubą. Przecież to w tym właśnie wieku, który dla większości oznacza stabilizację, budowanie, spełnianie celów, Wokulski podejmuje te wszystkie desperackie, często irracjonalne próby. Jakby chciał odzyskać tę „straconą młodość”, spełnić pragnienia, które normalnie byłyby domeną kogoś znacznie, znacznie młodszego. Jego wiek Wokulskiego wpływa na każdą jego decyzję, na każdą motywację. Potęguje zarówno to niezłomne, wypracowane przez lata dążenie do celu, jak i te szalone, wręcz niebezpieczne zachowania w imię miłości. Ten konkretny wiek Wokulskiego to nie tylko chronologia, to psychologia w czystej postaci. Zastanawiam się czasem, jak to jest, kiedy człowiek, dojrzały, z bagażem doświadczeń, nagle traci grunt pod nogami dla jakiejś idei. To jest właśnie to! Poza tym, jego wiek średni, w połączeniu z tym pragnieniem awansu społecznego, tylko potęguje to potworne poczucie osamotnienia. Niezrozumienia. Braku przynależności w tym sztywnym, arystokratycznym świecie pozytywizmu. Ten etap życia staje się dla Wokulskiego takim rachunkiem sumienia. Kryzys egzystencjalny, bolesne szukanie sensu w świecie, który ani trochę nie przystaje do jego wyobrażeń. Zauważcie, jak wszystkie te frazy, które tak często przewijają się w naszych dyskusjach – ile lat miał Wokulski, wiek Wokulskiego na początku Lalki, w jakim wieku Wokulski wracał do Warszawy, ile lat miał Wokulski gdy poznał Izabelę Łęcką, czy ile lat miał Wokulski na końcu Lalki – nabierają pełnego, prawdziwego znaczenia właśnie w kontekście jego wieku. Zrozumienie, że to wiek Wokulskiego tak bardzo determinuje postać, jest fundamentem. Często słucham analiz o Wokulskim na Polskim Radiu i zawsze wraca ten temat. Bez tego, bez zagłębienia się w jego lata, charakterystyka Stanisława Wokulskiego byłaby po prostu niepełna. A dramat całej „Lalki”? No, byłby po prostu spłaszczony, a tego byśmy przecież nie chcieli, prawda?
Copyright 2025. All rights reserved powered by dlaurody.eu